Słynny psychoterapeuta Carl Rogers porównywał ludzi do nasionek. Żadne nasze namowy, zachęty ani nawet groźby nie są w stanie zmusić nasionka do zakiełkowania. Ale gdy stworzymy mu dobre, bezpieczne środowisko, to z nasionka zacznie się rozwijać roślina. Tak samo z dziećmi. Dzieci mają w sobie wszystko, co potrzebne do rozwoju – ciekawość świata, energię, entuzjazm, odwagę. Wystarczy stworzyć właściwe miejsce, by dziecko zaczęło wykorzystywać swój potencjał.

„Właściwe” znaczy głównie bezpieczne – wolne od oceniana, nacisków i wymagań. Wolne od: „powinieneś już to umieć”, „no taka duża dziewczyna, a się boi?”, „zobacz, inne dzieci się nie boją”, „skup się! Przecież to proste!”. Miejsce pełne szczerego, nieoceniającego zainteresowania i wsparcia. Pełnego: „ok, spokojnie, w Twoim tempie”, „jestem przy Tobie”, „kiedy będziesz gotowa”.